Dawne browarnictwo polskie, czyli jak to było z tym naszym „trzecim przemysłem”

poniedziałek, 18 czerwca 2012 10:36 GK
Drukuj

Tags: Hobby | Używki

„W całej Polsce używa się powszechnie piwa” – pisał Marcin Kromer w swoim Opisie Polski, pięknym wizerunku XVI-wiecznego państwa. Żyjący w tym samym wieku Jan Kochanowski konkludował zaś:

„Gniewam się na te pieszczone ziemiany
Co piwu radzi szukają przygany”

Wolne od monopolu

Już za czasów Mieszka I piwo musiało być obecne, gdyż Gall Anonim wspomina o nim przy okazji uczty u „Piasta”. Piwo było tak powszechne przez długie lata w Polsce, że nie jest nadużyciem nazywać je naszym narodowym napojem, co dziś mogłoby pasować raczej do Niemca lub Czecha. A jednak, produkcja złocistego płynu była tak popularna w Polsce, że oparła się jako jedna z nielicznych atakom cechów i klasztorów próbujących ją zmonopolizować. Monopolizowanie produkcji piwa w Polsce okazało się najzwyczajniej w świecie niemożliwe.

Dlaczego nigdy nie udało się zmonopolizować i zreglamentować produkcji piwa w królewskiej Polsce? Częściowo dlatego, że jego produkcja nie była aż tak bardzo trudna. Do około 1580 r. robiło się u nas piwo wyłącznie z pszenicy, domieszki innych zbóż były karane!!! Później zaczęto używać także jęczmienia, a taki sposób produkcji przyszedł do nas z Prus. Nie dziwi więc, że inflancki ziemianin, Jan Herman, w swym przepisie z 1663 r. używa jęczmienia. Jak już wspomniano produkcja piwa nie była taka trudna, oto wspomniany przepis – najpierw uzyskujemy słód:

„[…] wypłukany jęczmień moczy się 3 noce, aż kiełki zaczną puszczać. Wtedy zgarnąć na kupę, w słodowni ciepło napalić, aby się zboże w kupie dobrze nagrzało, potem rozłożyć na ziemi i przez 2 dni przerabiać łopatą, aby nie spleśniało. Gdy nade schnie znowu wodą pokropić i dać mu podeschnąć. Potem znowu nakropić, ale tylko połowę wody przedtem stosowanej. Znowu w kupę zgarnąć, zostawić tak na noc, potem w słodowni dobrze nagrzanej rozścielić i często przewracać, tak długo, aż całkiem wyschnie. Potem przewiać […]”.

Dalej już opisany jest proces ważenia piwa:

„Do kadzi z gotującą wodą wsypać zmielony słód i drugie tyle wody ile było dodać. Dwaj chłopi winni przez pół godziny wiosłami rozbijać grudy słodu i mieszać wodę – im więcej, tym lepiej. Chmiel gotować w wodzie przynajmniej 4 godziny. Wodę z roztartym słodem, czyli tzw. zacier, przelać do beczki, a potem znowu do kadzi, aby odłączyć od pozostałych słodzin […] potem zadać drożdże, miarkując, aby płyn nie był ani za gorący ani za zimny.”

W tamtych czasach już po 3-6 dniach płyn był gotowy do spożycia.

Środki odurzające w I Rzeczypospolitej!!!

Jak już była o tym mowa, domieszki zbóż były karane, a to ze względu na nieuczciwych sprzedawców dodających do piwa zioła odurzające. Można więc rzec, że ówcześni zwalczali łączenie miękkich narkotyków z alkoholem!!! W sumie mieli ku temu powody, skoro dziś mamy tylu amatorów tego rodzaju atrakcji na dyskotekach. Nietrudno sobie wyobrazić ich protoplastów sprzed 500 lat „bawiących się” w karczmie na dopalaczach.

Piwo warzono zarówno na wsiach, jak i w miastach, ale z czasem widząc łatwy zarobek, szlachta zmonopolizowała produkcję piwa na wsi, wprowadzając dodatkowo obowiązek kupowania przez swoich chłopów piwa wyłącznie własnego wyrobu (tzw. prawo propinacji). To samo później działo się z wódką. Natomiast w miastach, warzenie piwa było dodatkowym źródłem dochodów niemal każdego rzemieślnika, stąd cechom browarników nigdy nie udało się okiełznać „wolnego rynku” w tym zakresie, mimo że ich sojusznikiem były magistraty miejskie, które widziały szanse zysku z wyższych podatków od piwa, browarnicy zaś mając szczelny monopol mogliby dyktować wyższe ceny. W najlepszym okresie polskiego piwa – XVI w. kto chciał mógł je warzyć, wystarczyło mieć izbę na słodowanie, kociołek do gotowania, małą kadź do fermentacji. Dopiero w 1659 r. zabroniono wyrabiać piwo poza cechem.

Najlepsze browary dawnej Polski

Najlepsze browary uzyskiwały taki status zwłaszcza dzięki jakości wody, albo dzięki pewnym tajnikom technicznym. Niewątpliwie w czołówce był Browar Piątek, leżący nad rzeczką Moszczenicą, dopływem Bzury, znany ze słynnej sceny z Potopu, gdy Kmicic pytał o tę miejscowość Kiemlicza. Ale w roku 1565 jako najbardziej znane polskie piwa wymieniano jeszcze piotrkowskie, proszowickie, przemyskie, łęczyckie, bydgoskie, gdańskie. Na Śląsku znane było czarne piwo świdnickie (Zygmunt Stary najwyżej cenił piątkowskie i proszowickie).

Ile piwa pili Polacy?

Najprostszą odpowiedzią jest – dużo. U Pawła Jasienicy znajdujemy wzmiankę o Henryku Sandomierskim, pogrobowcu Bolesława Krzywoustego, który wrócił niezadowolony z pielgrzymki do Grobu Pańskiego, a to dlatego, że w Palestynie nie było ani miodów, ani piwa. Na pewno dużo do myślenia dają rachunki za piwo z dworów Jagiełły czy Zygmunta Starego. Władysław Jagiełło spożywał złotego trunku w niemałych ilościach. Na jeden obiad dworu szło często 500 litrów. Na przełomie XVI/XVII w. jako normę traktowano picie 4-6 litrów dziennie.

Ile kosztowało piwo?

Oprzemy się tu na płacy dziennej niewykwalifikowanego robotnika, czyli na dzisiejsze czasy, kogoś kto ma trochę więcej niż minimalna płaca. Około 1530 roku taki delikwent otrzymywał półtora grosza dziennie, a za to mógł kupić sobie 17 litrów piwa w Krakowie. Dzisiejszą miarą patrząc, w sklepie litr piwa licząc po 6 zł mnożąc razy 17 wychodzi dniówka około 100 zł. Dochodzimy więc do wniosku, że na ówczesne warunki ceny piwa były podobne do dzisiejszych. Jednak w 1630 r. przeciętny robotnik w Krakowie mógł już sobie pozwolić tylko na 12 litrów piwa za swą dniówkę. Natomiast w czasach saskich, więc około 1730 r. nasz robotnik kupiłby za wypracowaną dniówkę już tylko około 9 litrów piwa. Widzimy więc, że cena piwa zależała od gospodarki. W czasach „złotego wieku” nawet prostego człowieka stać było, żeby wypić sobie codziennie trochę „pianki”, natomiast z upływem czasu piwo relatywnie drożało, gdyż spadał w Polsce poziom życia.

Koniec staropolskiego piwa

Na koniec świetności polskiego browarnictwa wpływ miała nie tylko ustawa z 1659 r., ale także konkurencja wódki, która w XVII w. zaczęła wypierać z rynku złocisty płyn. Okres piwowarskiej smuty w naszym kraju trwał półtora wieku, od początków XVIII do połowy XIX. Około 1870 roku odżywa piwowarstwo, oparte już jednak na tzw. dolnej fermentacji. Centrum piwowarstwa polskiego przenosi się do Warszawy.

Kończąc można wyrazić tylko zadowolenie, że w ostatnich latach podnoszą się powoli małe browary, warzące piwo, a nie produkujące je. Wielkie koncerny zamieniły polski narodowy trunek w gazowany żółtawy napój, jednak małe browary starają się dać odpór tej złej tendencji, a puby je sprzedające starają się oprzeć pokusie lepszych warunków finansowych, które oferują masowi producenci. Miejmy nadzieję, że niedługo nie trzeba będzie specjalnie szukać knajp z prawdziwym polskim piwem, gdyż piwa te, to jakże długa i zacna nasza tradycja…


Z dużym wsparciem:
A. Bocheński, Przemysł Polski w dawnych wiekach, Warszawa 1984
Zarys historii Polski w liczbach, GUS, Warszawa 2012