A.D.: 19 Kwiecień 2024    |    Dziś świętego (-ej): Adolf, Leon, Tymon

Patriota.pl

Gun upon gun, ha! ha! Gun upon gun, hurrah!
Don John of Austria. Has loosed the cannonade.
Gilbert K. Chesterton, Lepanto

 
  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size
Błąd
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.
  • Nieudane wczytanie danych z kanału informacyjnego.

Z sercem na dłoni, czyli domyte autorytety

Drukuj
Ocena użytkowników: / 0
SłabyŚwietny 

Tags: Komentarze | Sapienti sat!

Juz prawie dwieście lat temu, na przełomie klasycyzmu i raczkującego romantyzmu, surowy krytyk literacki Kajetan Koźmian nie zostawił suchej nitki na początkującym poecie z dalekiej Litwy, niejakim Adamie Mickiewiczu, analizując jego debiutancki tom Ballad i romansów. W konkluzji nielitościwy Zoil napisał wręcz, że jest to literatura dobra dla „niedomytych litewskich praczek i dziewek domowych”. Z dwóch sztandarowych przedstawicieli słynnego XIX-wiecznego sporu między klasykami a romantykami, przetrwał rzecz oczywista tylko wieszcz Adam, o konserwatyście z Warszawy praktycznie nikt już nie pamięta. Spuścizna literacka autora Romantyczności, oprócz brylowania w lekturach szkolnych, pracach naukowych i ekranizacjach, w jakiś jednak sposób dziś dociera nawet do największych ignorantów. Choćby nawet w chwili, gdy się dowiadują, że refren utworu Baranek niejakiego Kazika, to są cytaty z prosto Dziadów, a nie oryginalna myśl współczesnego szansonisty.

Paradoksem dzisiejszych czasów, i chyba ich przekleństwem, jest fakt, że zwycięski romantyzm, odrzuciwszy „mędrca szkiełko i oko” niepodzielnie zawładnął, po latach wcześniejszych tryumfów, już nie tylko rozumieniem i wartościowaniem estetycznym dzieł sztuki, ale praktycznie wszystkimi kodami odczytującymi współczesność cywilizacyjno-kulturową. Wytrych leksykalny „Miej serce i patrzaj w serce” ułatwia interpretację skomplikowanej ziemskiej rzeczywistości – od dowolności w rozumieniu przekazu Pisma Świętego (co wszak zaowocowało i owocuje dalej powstawaniem nowych herezji), poprzez wybory polityczne (czucie i wiara silnej argumentują niż pragmatyzm polityczny i rozsądek, interpretacje historyczne (vide gloryfikacja i postrzeganie naszych najnowszych dziejów przez pryzmat fatalnych w skutkach powstań narodowych, czy nieudacznych ich przywódców), aż po istny misz-masz w obcowaniu ze współczesną kulturą.

Jak zadufanym w swoje możliwości budowniczym wieży Babel pomieszały się języki, tak dziś późnym wnukom romantyków chałtura miesza się bestsellerami, a fekalia z tzw. instalacji performance są postrzegane niczym któraś z martwych natur Rembrandta. Do rangi dzieła sztuki urastają koncesjonowane dziełka literackie powstałe na fali mody np. na feminizm, homoseksualizm, czy tolerancję. Z artystycznego zaścianka, z pozycji skarlałych adeptów zostają prawem kaduka – przez domorosłych krytyków, a kto wie czy nie przede wszystkim przez wydawnictwa zza zachodniej granicy (kto zgadnie dlaczego?) – przemutowani w gigantów odważnej, prowokacyjnej prozy, rozprawiającej się z obskuranckimi stereotypami.

Biorąc zaś pod lupę klasyczną, zalecaną przez zacofanego Koźmiana, uznawane za wybitne dzieła np. Dostojewskiego, czy Mickiewicza, widzimy jak w czasach im współczesnych mogły być co najwyżej nie najwyższych lotów publicystyką (Biesy, Dziady), a po latach nabrały klasycznej ogłady, gdy doraźne sprawy odeszły w zapomnienie. Można się delektować formą, treścią i językiem.

„Miej serce i patrzaj…” Nie tak dawno mogliśmy mieć okazję napatrzeć się na setki, tysiące takich serduszek, przemierzających ulice polskich miast na odzieniu wierzchnim zdezorientowanych  obywateli. Od lat powtarzany ceremoniał rzeczywiście nie pobudza spory procent naszego narodu do głębszej refleksji, do przejrzenia (nawet bez pomocy „szkiełka”) na oczy, na otwarcie umysłów – choć ponoć już jesteśmy społeczeństwem otwartym. Choroba sercowa się rozwija, czyni z nas olbrzymów na glinianych nogach, fachowców od wszystkiego, piarowców własnej nakreślonej przez system doskonałości. Z maluczkich stajemy się dumnymi gejami, mniejszościami mniej lub bardziej wydumanymi.

Zapuszczone dziewoje z litewskich lasów zastąpił twór o wiele szkodliwszy dla zdrowia społecznego – lśniąca, domyta, pachnąca, zdemokratyzowana – bo dostępna dla wszystkich – jedna słuszna racja, jedna „uczuciowa” metodologia, domyte autorytety,

 
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama


stat4u